STO LAT DIECEZJI FORT-DAUPHIN [*]
Na Wielkanoc 1896 roku przybyli na Madagaskar Misjonarze – francuscy Lazaryści, aby rozpocząć powtórną ewangelizację "Czerwonej Wyspy". Pierwsza ewangelizacja rozpoczęła się w 1648 roku, jeszcze za życia św. Wincentego a' Paulo. Dała ona początek dziełu misyjnemu. 27 września w uroczystość św. Wincentego a' Paulo, obchodziliśmy uroczyście l00-lecie misji na Madagaskarze. W uroczystej Mszy św. z udziałem Księży Biskupów oraz licznie zgromadzonych Misjonarzy Polskiej Prowincji pracujących na misjach - dziękowaliśmy Bogu za sto lat młodego "Kościoła nadziei". Gdy 20 lat temu przyjechałem do pracy misyjnej - na wyspie było tylko jedno seminarium w stolicy kraju - Antananarivo. Obecnie tylko w naszym Zgromadzeniu mamy 35 kleryków - a w tym roku zostało wyświęconych pięciu nowych kapłanów.
Od dwóch lat pracuję z księdzem Malgaskim i podziwiam jego gorliwość i zapał. Na nieszczęście ks. Jean Rene ma protezę (po wypadku) i nie może często wyjeżdżać do pracy w buszu. Parafia Amboasary - ma obecnie 35 wiosek - kaplic do obsługi , na przestrzeni 130 km. Szczególnie ostatnio po trzech latach suszy i głodu bardzo dużo ludzi prosi o kapłana i siostry. Istnieje także potrzeba wybudowania w nowych wioskach szkół katolickich. W okresie głodu kilka tysięcy ludzi na terenie misji otrzymywało pomoc w postaci ryżu i kukurydzy. Wielkim problemem jest u nas brak wody. Aby udać się do rzeki po wodę trzeba przejść 20-30 km. W niektórych wioskach wodę dowożą cysterny. Brak wody staje się dokuczliwy. Nie jeden raz człowiek marzył o "soplu lodu" w okresie Bożego Narodzenia, kiedy w buszu było 45 stopni C, a w Polsce mroźna zima. Teraz bardziej rozumiem, dlaczego woda jest symbolem chrztu św. - woda, która ożywia - daje życie, obmywa z grzechów. Po Wielkanocy ksiądz biskup Piotr Zevaco przyjechał na wizytacje. Przyjechaliśmy do wioski Mahabo - oddalonej 45 km od misji. Po 4,5 godziny dotarliśmy na miejsce. Ostatni odcinek nazwany jest "Drogą Jezusa". Ta droga wyrąbana w lesie, aby nią dojechał Jezus - kapłan. Dawniej ludzie chodzili 28 km, aby się wyspowiadać raz na miesiąc. W wiosce znajduje się szkoła dla 90 dzieci. Jest w niej 2 nauczycieli katolickich. Podczas mszy św. ksiądz biskup wykonsekrował nowy ołtarz z kamienia. Blisko 100 osób otrzymało chrzest św. - szczególnie niemowlęta, ale zdarzało się również, że do chrztu przystępowali dorośli, a najstarsza osoba liczyła 72 lata. W okresie Wielkanocy zbieraliśmy owoce pracy ponad 500 dzieci i dorosłych przyjęło chrzest i I Komunię św. Obecnie ukazała się książka napisana przez Włodzimierza Gołaszewskiego pt. "Traperzy Kościoła". Autor pisząc o swojej podróży po "Czerwonej Wyspie" - daje tytuł "Wyspa Nadziei" - Madagaskar i wspomina polskiego jezuitę O. Jana Beyzyma, który już w 1898 roku dotarł na Madagaskar. Obecnie toczy się jego proces beatyfikacyjny. O. Beyzym zbudował szpital dla trędowatych wtedy, kiedy chorych na trąd uważano za "żywe groby".
Przede wszystkim cierpliwości. Mora - mora vazaha - wolnego, wolnego, biały człowieku dlaczego się tak spieszysz? Przywitaj się, zapytaj o moją rodzinę, uśmiechnij się. Przecież człowiek jest najważniejszy. "Kult przodków" - to religia ludów Afryki i Madagaskaru - uczy nas prawdy o Świętym Obcowaniu. Ludzie na Madagaskarze nie boją się swoich zmarłych. Dla zmarłego trzeba zbudować wspaniały grobowiec, urządzić ucztę pożegnalną. Ludzie mieszkają w "kurnych chatkach", ale mają cementowe, czasem piętrowe grobowce - bo mówią: żyjemy 50 lat, a w grobowcu - całą wieczność. Przez całe życie gromadzą woły, kozy, barany, aby je zabić w dniu pogrzebu i urządzić ucztę. Dla Malgaszy człowiek zmarły to pośrednik u Boga. Jego ciało to "relikwie świętych". Tahendrena - to bogactwo cnót Malgasza. Oznacza człowieka: pokoju, spokojnego, cierpliwego, opanowanego, szanowanego, szanującego tradycję przodków.
Od prostego ludu malgaskiego uczymy się również silnej wiary i zaufania woli Bożej. W czasie głodu ludzie kradli kozy, sprzedawali woły. Dlatego, że w wioskach zabijano byka - "zebu" i wbijając dzidę, przysięgali na pamięć swoich przodków, że nie będą więcej kraść. A co się stało, gdy ukradli pytałem? No to umierali.
Możemy powiedzieć, że "wiara silna zabija" - złamanie przysięgi nie "daje żyć", nie daje spokoju sumlerua.
W pozdrowieniach i pożegnaniach, ludzie używają słów, które świadczą o obecności na co dzień w ich życiu. Mitachin, Andriamanitra - "niech Bóg cię ma w swojej opiece". "Wzajemnie się za siebie modlimy" - mówią, żegnając się jako chrześcijanie.
Kończąc tych trochę refleksji - proszę Was o wzajemną modlitwę za nas Misjonarzy i za ten młody "Kościół Nadziei" na Madagaskarze.
A Bóg -- Andriamanitra -- co znaczy "Pan nad Panami, który wydaje zapach" pachnie jak kwiat - niech nadaje sens i cel naszemu życiu.
- Ksiądz Jóżef Klatka CM
- Madagaskar, lipiec 1996
[*] Ks. Józef Klatka CM, ur.w 1945, w Zgromadzeniu Misji od 1962,święcenia kapłańskie w Krakowie w 1971 r. Na Madagaskarze pracuje od 1976 m.in. w Ranomafanie, Mananteninie, Tsivory .
[**] na temat innych misji zagranicznych, na których pracują polscy Misjonarze św Wincentego a Paulo można przeczytać na stronie internetowej SEKRETARIATU MISYJNEGO